Wszyscy, którzy mają jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do tego, czy partie polityczne powinny być finansowane z budżetu państwa muszą pozbyć się wszelkich watpliwości obserwując trwającą kampanię przed wyborami do parlamentu.
To wszak targowisko próżności, jak na perskim rynku. Im więcej pieniędzy z budżetu dana partia dostała, tym większe plakaty wiszą na każdym słupie. W ten sposób “kandydaci” do Sejmu i Senatu przypominają nam o sobie, że są, że istnieją. Ze zdziwieniem przyglądamy się twarzom i nazwiskom, bo jako żywo o większości z nich nie słyszeliśmy nic od poprzednich wyborów. Nasze zdziwienie jest tym większe, że twarze na plakatach trudno powiązać z osobami, które widzimy w telewizji. No cóż – zdolni graficy za godziwe pieniądze musieli się napracować w Photoshopie aby ci, pożal się Boże, “celebryci” wypadli ładnie na tle pejzażu ulicznego. I jeśli ktokolwiek robi takie szopki za swoje prywatne pieniądze – nic mi do tego. Ma prawo.
Jednakże wyrażam OSTRY I STANOWCZY PROTEST przeciwko wyrzucaniu w błoto publicznych pieniędzy, na ich bezczelne marnotrawienie. Jestem zdecydowanie przeciwny finansowaniu partii politycznych z budżetu państwa. Niech partie żyją ze składek swoich członków. Można też ewentualnie dopuścić odpisywanie od podatku osobistego małego procenta wg woli podatnika. I tyle. Aż tyle.
Mnie, mieszkańca Górnego Śląska nie obchodzi czy i co każdy z posłów z mojego regionu zrobił “dla kraju”. Mnie obchodzi co zrobił dla mojej małej ojczyzny. Co zrobił SKUTECZNIE. I jeśli popatrzę na bilans ostatnich kilku kadencji parlamentu, to dochodzę do smutnego wniosku. Od lat podstawowe problemy regionu nie tylko nie są rozwiązane ale nawet nie widać żadnych realnych prób ich rozwiązania ze strony kolejnych ekip rządowych. Ja nie dam się nabrać na kolejne “programy dla Śląska” 2.0, 3.0 i nawet 5.0. Jeśli rząd chce faktycznie coś pożytecznego zrobić to nie może bać się związków zawodowych, opozycji parlamentarnej ani Kościoła. Ktoś powiedział: “Jeśli jako szef (a można to też odnieść do rządu) chcesz mieć miękkie serce, to musisz mieć twardą du*ę”. Nasze rządy mają miękkie jedno i drugie.
I nie zrobi nic pożytecznego dla mojego regionu minister gospodarki, który jest rolnikiem z zawodu. Nie zrobią nic ludzie, którzy na plakatach reklamują się nazwą “Śląsk” odmienianą przez wszystkie przypadki, a którzy przez 4 lata śpiewali na melodię intonowaną przez szefa swojej partii i przez te cztery lata nie pamiętali skąd są. Pojedyncze wyjątki tylko potwierdzają tę regułę.
Ten cały przedwyborczy chocholi taniec partii politycznych dosadnie skomentował pan Kazimierz Kutz w dzisiejszej Gazecie Wyborczej.
Czas więc moim zdaniem na to, by o sprawach mojego regionu mówili odważnie i pełnym głosem niezależni od woli warszawskich decydentów ludzie. Po latach pojawiła się wreszcie taka możliwość – to kandydaci Komitetu Wyborczego “Zjednoczeni dla Śląska”. Ludzie bezpartyjni, z dorobkiem zawodowym, znani w środowisku, niezależni od “stolycy”.
Na nich oddam swój głos w wyborach 25.10.2015 roku. I do tego samego namawiam wszystkich mieszkańców okręgów wyborczych katowickiego i rybnickiego.