wrzesień 22, 2023
Strona główna » Kobiety Bergmana – Persony
Kobiety Bergmana - Persony

Dzisiaj (05.10.2016 r.) w Teatrze ŚwiętochłOFFice zobaczyliśmy kolejną premierę. Tym razem była to sztuka „Kobiety Bergmana – Persony”, przygotowana przez Dariusza Jezierskiego.

Nie tak dawno temu, w ramach przeglądu LatomostOFF widziałem „Kobiety Bergmana – po próbie”. Moje przemyślenia po tamtym przedstawieniu można przeczytać tutaj.

W tym kontekście „Persony” były dla mnie pewnym zaskoczeniem, tym bardziej, że w jednej z dwóch głównych ról zobaczyłem ponownie Annę Maksym – tym razem jako pielęgniarkę opiekującą się chorą Ingrid, która utraciła głos (w tej roli wystąpiła Sabina Langner). Anna Maksym pokazała się dzisiaj trochę z innej strony – o ile w „Po próbie” była młodą trochę rozedrganą aktorką to dziś pokazała się jako ostra, władcza i czasem bezwzględna pielęgniarka, zmuszona do opieki nad niemą, chorą aktorką, z którą praktycznie nie można było nawiązać kontaktu. Opieki tej miała po dziurki w nosie i wcale tego nie ukrywała.

Zapewne młody wiek i wynikające z niego mniejsze doświadczenie aktorki skutkowały takim samym sposobem jej gry w obu tych sztukach. Nie wiem czy był to świadomy zamysł reżyserski czy drobny „wypadek” przy pracy, niezauważalny zresztą dla osób, które nie widziały „Kobiet Bergmana – po próbie”. Tak czy owak dziś ona była najbardziej wyrazistą postacią.

Z coraz bardziej rosnącym zainteresowaniem przyglądałem się również niemej grze Sabiny Langner w roli Ingrid. Uświadomiłem sobie jak trudne zadanie przed nią stało. Przez ponad godzinę – jako jedyna – obecna była cały czas na scenie nie wypowiadając ani jednego słowa. Grała tylko swoim ciałem, całą sobą. I robiła to świetnie. Dla mnie było to przekonujące i chciałbym zobaczyć ją ponownie ale tym razem w „mówionej” roli.

Było to kolejne przedstawienie na scenie CKŚ, w którym zaistniała interakcja z widownią i niejako zatarta została granica między dwoma światami – aktorami i widzami. Podoba mi się taki środek artystycznego wyrazu, to chyba jest cechą teatru OFF-owego. I za to go lubię.

Reasumując – przedstawienie jest godne uwagi i nie żałuję, że wylazłem z domu w taki deszcz. Ciekawy jestem czym jeszcze dyrektor artystyczny Teatru ŚwiętochłOFFice nas zaskoczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pl_PLPolish
%d bloggers like this: