Pewnie większości ludzi zdarzają się takie sytuacje, kiedy nagle i niespodziewanie dostajesz od życia tak solidnego kopa w tyłek, że lądujesz pyskiem na asfalcie. Nie jest w tym momencie istotne, czy sam sobie jesteś winien, czy nie. Nieważne jest też, czy tego chciałeś, czy spodziewałeś się, że tak się może stać. Czujesz się jak bokser po nokaucie albo jak rozjechany przez walec drogowy. Zero motywacji do życia.
I nagle podchodzi do ciebie ktoś, kto bezinteresownie podaje ci rękę. Pomaga wstać, otrzepać się, daje ci szklankę wody. O nic nie pyta, nie stawia ci zarzutów ani się nie wymądrza. Po prostu JEST i daje ci wsparcie, pomimo tego, że kiedyś się odwróciłeś tyłem. JEST z tobą i przy tobie. Łapiesz tę rękę kurczowo i idziesz jak za przewodnikiem. Co prawda nie wiesz, co będzie dalej, ale już teraz wiesz, że to co dostajesz i czego doświadczasz, można nazwać co najmniej przyjaźnią, czystą, rzeczywistą przyjaźnią.
Długo jeszcze będziesz nosić na plecach garb swoich błędów, długo też potrwa zacieranie w waszej pamięci śladów po złych decyzjach, masz jednak nadzieję, to cię trzyma w pionie.
Doświadczyłem niedawno takiego nieoczekiwanego cudu. Złapałem wyciągniętą do mnie rękę, wstałem, choć jeszcze trudno mi się wyprostować. Ale stoję twardo na ziemi.
Dziękuję Ci za to!!!
Brzmi tajemniczo, ale rozumiem.
I o to właśnie w tym życiu chodzi, o tę rękę…
Tylko czasem cholernie trudno się odważyć po tę rękę sięgnąć.
Dobra decyzja!!!!!!!!