wrzesień 22, 2023
Strona główna » Czego nas uczy historia
Historia

Długo wahałem się, czy wyciągać te wspomnienia z archiwum pamięci. Jednak ostatnie wydarzenia w Ukrainie przekonały mnie, że trzeba.

Jakie przyczyny powodują, że społeczeństwa wielu państw (teraz dotyczy to akurat Rosji) idą jak cielęta za głosem wodza-dyktatora? Moje doświadczenie życiowe podpowiada mi, że jednym z podstawowych powodów jest wychowanie młodego pokolenia, a w szczególności treści przekazywane (a raczej wtłukiwane do głowy) dzieciom na lekcjach historii.

Historia pierwsza

Był to rok bodaj 1993, krótko po rozpadzie Czechosłowacji na Republikę Czeską i Słowację. Byłem wtedy na międzynarodowej konferencji w Bratysławie poświęconej psychoterapii. Uczestniczyło w niej kilkadziesiąt osób z całego świata. Językiem oficjalnym był tu język angielski. Jednym z elementów tego kilkudniowego wydarzenia były różne warsztaty na zadane tematy prowadzone w małych grupach.

Owego dnia byłem w grupie m.in. z dwójką Słowaków, Austriaczką i Rosjaninem. Ów Rosjanin z Moskwy – imienia już nie pomnę – powiedzmy Andriej, był doktorem psychologii, wykształconym, znającym świat i stosunki międzyludzkie panujące wtedy w Rosji. Miał około 30-40 lat. Tematem grupowej pracy była ogólnie pojęta wolność człowieka. Jako pierwszy odezwał się młody Słowak, który wyraził oburzenie, że obrażeni na siebie czołowi politycy, nie pytając obywateli o zdanie, doprowadzili do rozpadu Czechosłowacji na dwa państwa. Bardzo szybko rozmowa zeszła na temat roku 1970 i napaści sąsiadów na Czechosłowację. Słowak opowiedział o strasznej tragedii, jaka spotkała wtedy jego rodzinę. W pewnym momencie zabrał głos ów Andriej: „No ale przecież my tylko udzieliliśmy Czechosłowacji bratniej pomocy w walce z kontrrewolucją”. Nie wytrzymałem. Poprosiłem Słowaka, by tłumaczył reszcie na angielski, a ja przeszedłem na rosyjski i w krótkich słowach wyjaśniłem panu doktorowi, czym była owa pomoc i co ja o tym myślę. Praca w grupie niebawem się skończyła. Kilka godzin później, tuż po dyskusji na całym forum, podszedł do mnie Andriej. Wyglądał jak zmięta ścierka. Powiedział: „Janusz, przemyślałem to, przepraszam, ja naprawdę nie wiedziałem, że to tak było”.

Historia druga

Rok 2008. Wylatuję służbowo do Ukrainy, która uzyskała odrębność jako państwo w 1991 roku. Towarzyszy mi Ukrainiec, szef kijowskiego biura mojej firmy, pan, nazwijmy go, X. Człowiek w wieku 30-40 lat, wykształcony, obyty w świecie rzutki biznesmen, spędzający co roku wakacje w atrakcyjnych miejscach na całym świecie. Jeśli jest się ze sobą sporo czasu (podróż samolotem, hotel, spotkania z potencjalnymi klientami), to o czymś trzeba rozmawiać. Fragment jednej z naszych rozmów:

X – Ukraina jako państwo nie powinna w ogóle istnieć. Nigdy nie była samodzielnym państwem. Nie ma narodu ukraińskiego. To jest Rosja, ja jestem Rosjaninem.

Ja – A słyszałeś o tym, co to był Hołodomor (Wielki Głód na Ukrainie w latach 1932-33)?

X – Tak, tak. To była robota Trockiego i Bucharina. (PS. Kto nie wie, o co chodzi, niech poczyta).

Opadły mi ręce. Dalsza rozmowa na ten temat nie miała sensu.

Wnioski

Takie będą Rzeczypospolite (i inne państwa), jakie ich młodzieży chowanie. Nie możemy oczekiwać, że społeczeństwo Rosji zmieni się z dnia na dzień, skoro od dziesiątków lat karmione jest tą samą propagandą, tą samą oderwaną od faktów polityką historyczną, tymi samymi snami o potędze i tym samym podsycaniem niechęci do innych. I te uwagi dotyczą wszystkich państw, w których panują autokratyczne rządy. Z przykrością stwierdzam, że takie same przejawy zaczynam obserwować też w Polsce. Oby skutki nie były równie opłakane jak na Wschodzie.

Wykorzystałem zdjęcie obrazu Johna Haina z Pixabay

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pl_PLPolish
%d bloggers like this: