“Mrożona papuga” po raz drugi

Mrożona papuga po raz drugi

[dropcap]26[/dropcap] września, ponad dwa i pół roku po premierze, byłem w Teatrze Korez w Katowicach po raz drugi na przedstawieniu Mrożona papuga. O swoich wrażeniach po pierwszym spotkaniu z tą prześwietną komedią pomyłek pisałem już tutaj, W tym poscie chciałbym się podzielić wrażeniami z „powtórki”.

Widać było, że po dłuuugiej przymusowej pauzie wymuszonej pandemią, aktorzy zaczęli grać jak gdyby z lekkim namysłem, ostrożnie, po czym rozpędzali się, rozpędzali i w efekcie uraczyli nas wspaniałą grą. Do dwojga mistrzów, Mirosława Neinerta (Witka) i Elżbiety Okupskiej (Heleny), od których nie dało się oderwać oczu, błyskawicznie doszlusowali pozostali wykonawcy: Marta Klubowicz (Basia), Piotr Rybak (Dionizy) i Piotr Bułka (Antek).

Znałem przecież treść sztuki, napisanej przez Freda Apke (tłumaczenie Marty Klubowicz), a i tak zaśmiewałem się do łez, chyba nawet bardziej niż na próbie generalnej 29 stycznia 2018 roku. Wcale nie byłem zdziwiony, że sala teatru „pękała w szwach”. Nie pękła tylko dlatego, że zgodnie z przepisami zajęty mógł być tylko co drugi fotel. Kilka osób musiało zatem siedzieć na poduchach na schodach. Podziwiałem aktorów, którzy, grając, utrzymywali na twarzach powagę, podczas gdy widzowie płakali ze śmiechu, z niewielkimi tylko przerwami na wzięcie oddechu.

Jedną jedyną tylko uwagę krytyczną muszę zgłosić do wszystkich wspaniałych wykonawców. Drodzy Państwo, czy Wy macie pojęcie, co to za koszmar, kiedy człowiek płacze prawie przez całe przedstawienie ze śmiechu z antycovidową maseczką na twarzy i nosie? No czy to się godzi, tak „znęcać się” nad widzami?

A tak na poważnie: jestem absolutnie przekonany, że Mrożona papuga to będzie kolejny hit Teatru Korez, który długo nie zejdzie z afisza.

Tego Ci, Mirku i całej załodze teatru serdecznie życzę.

A tym z Was, Czytelnicy mojego bloga, którym blisko do Koreza, dobrze radzę: śledźcie repertuar i jak tylko Mrożona papuga pojawi się w programie, to biegusiem po bilety. No!