Właśnie dzisiaj obiegła media wiadomość o inicjatywie pana profesora Zbigniewa Kadłubka. Otóż proponuje on zwołanie Kongresu Górnoślązaków, na którym powinien być wypracowany spójny, skuteczny i realny program dla Górnego Śląska.
Czy to ma sens? To trudne pytanie. Ci z nas, którzy mieszkają tu od lat wiedzą, że gdyby zmyć puder z pięknych słów i deklaracji warszawskich polityków i kolejnych rządów ostatniego 25-lecia, to wyjdą na wierzch brudne plamy zdewastowanych miast, kikuty zrujnowanych zabytkowych budowli architektury przemysłowej i mieszkalnej, czy czarne dziury po pozamykanych kopalniach. Przesadzam? Tylko trochę. Za czasów PRL o Górnym Śląsku mówiło się “Katanga”, choć wtedy zaopatrzenie u nas było ciut lepsze niż “w Polsce”. A jak nas dzisiaj nazywa “warszawka”? Zakamuflowana opcja niemiecka. Dobre, co?
Natomiast śląski przemysł i nasze “zasoby ludzkie” traktowane są tak samo jak wtedy. Jest nie do pomyślenia, żeby przez 25 lat nie powstał i nie został wdrożony rządowy projekt restrukturyzacji i rewitalizacji Górnego Śląska. Wszystkie kolejne rządy żyły tylko myślami “aby dotrwać do wyborów” i “aby te wybory wygrać”. Beznadziejne decyzje (a właściwie ich brak) Skarbu Państwa i kolejnych ministrów gospodarki doprowadziły do tego, że trzeba będzie niebawem gwałtownie zmniejszać zatrudnienie w kopalniach i część z nich zamknąć, że praktycznie skończył się przemysł ciężki na Górnym Śląsku, że nasz region się gwałtownie wyludnia a jedno z najstarszych i najpiekniejszych miast – Bytom, umiera.
Jeśli przyjrzymy się gdzie intensywnie rozwija się branża HI-TECH (a widać to po ogłoszeniach pracodawców) to mamy: Kraków, Wrocław, Warszawę. Mnóstwo ludzi z naszego regionu jeździ do pracy do Krakowa – czy tak być musi? Zmiany na lepsze jeśli następują to stanowczo zbyt wolno.
Nie łudźmy się, że spadochroniarze uzdrowią nasz region. Musimy się za to wziąć sami. Musimy w najbliższych wyborach postawić na ludzi autentycznie stąd, takich dla których bycie parlamentarzystą to służba a nie źródło lewych profitów. Takich, którzy chcą i potrafią pracować ofiarnie dla swojej małej ojczyzny.
Kongres Górnoślązaków ma głęboki sens. Choć trzeba go mądrze i bez pośpiechu zorganizować. Kto powinien wziąć w nim udział? Zacząłbym od tego kto NIE POWINIEN w nim uczestniczyć. Nie mają tam czego szukać wieczni posłowie i wszelkiej maści działacze, których twarzy nikt tutaj nie zna, którzy nie splamili sie żadną aktywnością na rzecz naszego regionu, którzy w swoim cv w rubryce “zawód” mają wpisane “poseł/senator/radny” i którzy nawet bąka nie puszczą bez zgody szefa partii z Warszawy. Drzwi powinny być otwarte dla wszystkich, którzy swoje preferencje polityczne i religijne zostawią za drzwiami sali konferencyjnej. Dla tych, którzy ponad osobisty interes stawiają dobro współobywateli. Dla tych, którzy nie myślą wyłącznie o załapaniu się na wysokie stanowiska i dorabianiu się za wszelką cenę. Dla ludzi, którzy nie wierzą, że się nie da, że nie warto. Dla ludzi krystalicznie moralnych. Wierzę, że tacy się znajdą.
Składam wyrazy szacunku i poparcia dla pana Zbigniewa Kadłubka – inicjatora pomysłu.
Panie profesorze – oddam na Pana swój głos w październikowych wyborach i namawiam do tego samego wszystkich czytelników.