wrzesień 22, 2023
Strona główna » Piotr Wiśniewski – Lato mostOFF 2016 za nami
Piotr Wiśniewski
Rozmowa z panem Piotrem Wiśniewskim, dyrektorem naczelnym Teatru Żelaznego, przeprowadzona 25 sierpnia 2016 r. tuż po zakończeniu ostatniego spektaklu wystawionego w ramach letniego przeglądu teatralnego Lato mostOFF.

JM: Jakie wrażenia po zakończeniu całego przeglądu?

PW: Wrażenia są przepiękne! Przede wszystkim bardzo dużo ludzi wczoraj w CKŚ [Centrum Kultury Śląskiej „Zgoda” w Świętochłowicach – JM]. Ja wcześniej mówiłem szczerze, że obawiałem się… – mam nadzieję, że pani dyrektor nie uraziłem – naprawdę obawiałem się, że Świętochłowice to nie jest miejsce teatralne. Na naszym pierwszym spotkaniu powiedziałem, że ja wierzę w projekt dlatego, że wierzę w teatr – spodziewałem się jednak dużo mniejszej frekwencji. Z Grześkiem [Grzegorz Kempinsky –Dyrektor Artystyczny Teatru Żelaznego –JM] rozmawialiśmy wstępnie co zrobić i jak zrobić, żeby choć te trzydzieści osób w ogóle przyszło a tu się okazało, że kilka razy naprawdę były tłumy. Oczywiście byli tu także widzowie, którzy już od Lata w Malarni nam w tym projekcie towarzyszą, niemniej jednak frekwencja była efektem naszych wspólnych działań z CKŚ. Już sama idea tego, że to w tym właśnie mieście się wydarzyło, że jest ta pani dyrektor, jest pan prezydent – to było naprawdę wspaniałe. Mówię tu o pani Justynie Kramorz, dyrektorce CKŚ i prezydencie Świętochłowic, Dawidzie Kostempskim.

Chcę przy okazji powiedzieć, że wszyscy moi koledzy – ci „wyznawcy sezonów ogórkowych” – naprawdę się mylą i powinni przemyśleć swoją strategię. Przy takim skromnym budżecie i takich skromnych możliwościach, jeśli chodzi o marketing, udało nam się wystarczająco dobrze a to znaczy, że teatr jest potrzebny i teatr jest takim miejscem, do którego ludzie chętnie zawitają jeśli się im powie „warto przyjść!”. Dlatego, wrażenia jak zawsze – petarda!

JM: Wspomniał Pan o obawach związanych ze Świętochłowicami. Czyj to był pomysł, żeby włączyć CKŚ do tego projektu?

PW: Z pomysłem Świętochłowic wyszedł Grzesiek. Rozmawiał z żoną prezydenta i to ona zasugerowała, że warto byłoby rzecz przemyśleć i podjąć stosowne działania. Zresztą prezydent Kostempski natychmiast stwierdził, że teatr to dobry pomysł i pewnie rozmawiali o tym z Grześkiem, no a potem poszło już szybko – że Grzesiek, że my, i żeby to zrobić. To był ich pomysł i inicjatywa prezydenta, żeby w ogóle zrobić coś takiego. Niewątpliwie pomogło to, że poznali się przy okazji Lata w Malarni i to wszystko skłoniło ich pewnie do takich decyzji.

JM: To nie było pierwsze Lato mostOFF. Jak długo trwały przygotowania do tegorocznego przeglądu?

PW: Przygotowania tak naprawdę trwają przez cały okrągły rok. Gdy kończy się przegląd to my już pracujemy nad następnym. Grzesiek administruje stronę Lato MostOFF na Facebooku i podtrzymuje kontakt z mediami i widzami a potem wiadomo – jeżdżenie, oglądanie spektakli, rozglądanie się kto coś ciekawego, nowego zrobił albo czy jest jeszcze coś do czego nie dotarliśmy, czego nie widzieliśmy a warto byłoby pokazać. Więc widzów trzeba najpierw odpowiednio wcześnie, a potem na bieżąco „bombardować” informacjami, że taki przegląd zaistnieje.

JM: Widzieliśmy w tym roku aktorki i aktorów z teatrów z całej Polski. Czy trudno było ich tutaj ściągnąć?

PW: Prawdę mówiąc to jest właśnie fenomenem tego miejsca, że obojętnie kogo bym nie zaprosił do współpracy to ludzie się zgadzają. Tak samo było z Krzysztofem Globiszem gdy jeszcze byliśmy w Ligocie. Kiedy pochwaliłem się wśród znajomych i tych najbliższych teatrowi, że mam zamiar zadzwonić do Globisza i zaprosić go do współpracy to pukali się w głowy i mówili: „No Piotrek! No absolutnie nie ma w ogóle szans… To jest nazwisko! Nie dziczej!”. A tu okazuje się, że nie tylko się zgodził, ale jeszcze przyjechał, zrobiliśmy wspólnie spektakl, opracowaliśmy piosenki, objął miejsce patronatem honorowym, więc przerodziło się to w dużo większą rzecz niż ja miałem w założeniach! A potem inni artyści jak na przykład Szczepkowska, Bogdańska, Herbuś, itd. To są ludzie, którzy bardzo chętnie się zgadzają, bardzo chętnie współpracują, przyjeżdżają, na skromnych warunkach finansowych – bo nie jesteśmy przecież w stanie zapewnić takich wynagrodzeń jakie standardowo są przyjęte.

JM: Z czego jest Pan najbardziej zadowolony i czy jest coś co wam się nie do końca udało?

PW: Najbardziej zadowolony jestem z tego, że frekwencja w Świętochłowicach dopisała. To jest naprawdę bardzo duży plus. A z czego najmniej jestem zadowolony…? Nie wiem czy jest taka rzecz, prawdę mówiąc. Technicznie wszystko się udało. Łukasz, który pracuje w CKŚ i obsługuje spektakle jest świetnym człowiekiem, który pospinał wszystko jak należy, więc to jest naprawdę niesamowite, że nie było ani jednego takiego momentu, który mógłbym uznać za kompletny fuck up i „o matko nie przypominajcie mi!”. Naprawdę nie. Wyszło to dobrze, sprawnie, również tutaj u nas w Piotro [Katowice-Piotrowice, gdzie Teatr Żelazny ma swoją siedzibę – JM] wszystko się bardzo dobrze udało. Wydaje mi się że nie ma takiej rzeczy, która nie byłaby udana.

JM: A jak to wypadło od strony finansowej? Czy dużo dołożyliście?

PW: Absolutnie nic. Urząd Miasta Świętochłowice sfinansował przegląd na takim poziomie, który zdecydowanie wystarczył, żeby to pospinać. Dodatkowo wpływy z biletów też wspomogły to przedsięwzięcie, więc jeśli chodzi o rezultat finansowy to uważam, że było jak najbardziej w porządku. Pewnie, że można było lepiej czy więcej, że promocję można by zrealizować za dużo większe pieniądze, co odbiłoby się znacznie większym echem ale to też nie o to chodzi. Mamy taki budżet jaki mamy, radzimy sobie i to jest najważniejsze. A jeśli pozwoli nam się to rozrastać i ktoś w końcu dostrzeże, że te działania są opłacalne – tak to kolokwialnie ujmę – dla miasta, czy jakiegokolwiek sponsora to w przyszłych sezonach i edycjach będziemy ich przyjmować albo sami szukać. Wychodzę z założenia, że musimy być samowystarczalni. To jest dla mnie podstawą. Jeżeli potrafimy sami się utrzymać i zaistnieć to jeśli ta cała reszta też będzie, to super. Jak nie, to też przeżyjemy.

JM: Na co chciałby Pan szczególnie zaprosić widzów we wrześniu?

PW: Szczególnie…? Wie Pan to jest bardzo trudne pytanie dlatego, że dobierając repertuar od samego początku istnienia teatru, za każdym razem kieruję się swoim własnym gustem więc nie zapraszam – nie do końca dobrze to teraz zabrzmi – nie godzę się na wystawianie spektakli na zasadzie: bo przysługa, bo kumpel, bo jakkolwiek. Jeśli coś mi się ewidentnie nie podoba to naprawdę nie chcę tego pokazywać i nie robię tego. Dlatego jest mi trudno powiedzieć na co szczególnie – bo spektakle, które robimy sami to robimy tak, żeby nas satysfakcjonowały i żeby warto je było puszczać. Tak samo wszystkie gościnne spektakle – są selekcjonowane i jeśli raz się ktoś u nas pojawił i ewidentnie był to spektakl niedobry to już więcej go nie zapraszamy. Jeżeli cała grupa przypadła nam do gustu – to wtedy zapraszamy po raz kolejny, kolejny i kolejny.

Zagra u nas na pewno Teatr Poczekalnia z Łodzi z „Ławeczką”, na pewno zagra jeszcze Małgosia Bogdańska z „Juliettą” [monodram „Nie lubię pana, panie Fellini” – JM], na pewno pani Joasia Szczepkowska przyjedzie ale to są tylko i wyłącznie spektakle, które mnie się podobają, które dla mnie są wartościowe i warto je po prostu grać.

JM: A czy w tym sezonie będą wasze nowe premiery?

PW: Oczywiście. Pierwsza już 17 września dla najmłodszych. Dla dorosłych coś z klasyki również się pojawi, mam nadzieję że w listopadzie. Nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów – no bo wiem, jak to wypada różnie w naszym zawodzie – ale na pewno dwie premiery się zbliżają. Plany na następne też są ale trochę teraz sił brak ze względu na festiwal, a nowy sezon intensywnie zaczyna się od września, więc trudno w tej chwili skalkulować co jeszcze uda się nam zrobić nowego.

JM: Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę spełniania Waszych planów artystycznych.

Rozmowę przeprowadził: Janusz Muzyczyszyn.

Opracowanie i redakcja: Tomasz Muzyczyszyn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pl_PLPolish
%d bloggers like this: