wrzesień 24, 2023
Strona główna » “Ja i Mick Jagger…” – recenzja

Z nieukrywanym zainteresowaniem wybrałem się 24.11 na prapremierę sztuki Ja i Mick Jagger, czyli małpy uciekły z wrzaskiem wg scenariusza Anny Mentlewicz, którą wystawił krakowski Teatr Kontrabanda, korzystając z gościnnych progów Sceny Supernowa. Był to „debiut reżyserski” Grzegorza Kempińskiego, sprawującego dotychczas – należy dodać, że z sukcesem – funkcję dyrektora Artystycznego tego teatru. Określenia „debiut reżyserski” świadomie użyłem w cudzysłowie, jako że długa jest lista spektakli reżyserowanych przez Grzegorza Kempińskiego, niemniej w tym teatrze i w tej roli pokazał się po raz pierwszy.

Ja i Mick Jagger… to spowiedź życia Marianne Faithfull – urodzonej w 1946 roku córki austriackiej arystokratki. A to jej życie było niezwykle burzliwe – uzależnienie od narkotyków, odtruwanie, kilkakrotne małżeństwa, udane i nieudane płyty z własnymi nagraniami, trudny związek z Mickiem Jaggerem, solistą Rolling Stonesów. O tym wszystkim opowiadała w ponad godzinnym monodramie Magdalena Kostrubiec. Nie było to dla niej łatwe zadanie, albowiem z treści sztuki wynikało, że bohaterka jest już mocno dojrzałą kobietą, która opowiada o wydarzeniach z przeszłości. Odniosłem wrażenie, że momentami ta rola troszkę przerosła młodą aktorkę. Emocje, które przekazywała ze sceny były według mnie właściwe raczej właśnie dla kobiety w jej wieku, niż dla bohaterki, której postać grała. Oczekiwałem bardziej stonowanych reakcji, gry bardziej głosem i mimiką niż ciałem – ale to tylko zdanie teatralnego profana.

Sztuka miała doskonałą oprawę muzyczną, co jest zasługą pani Anny Ruttar.

Pomimo powyższych uwag spektakl uważam za bardzo udany, świadczą o tym również brawa i owacje po zakończeniu. Zachęcam wszystkich miłośników teatru do obejrzenia go przy nadarzającej się okazji.

Ja i Mick Jagger, czyli małpy uciekły z wrzaskiem

W roli Marianne Faithfull: Magdalena Kostrubiec

Scenariusz: Anna Mentlewicz

Reżyseria: Grzegorz Kempinsky

Muzyka: Anna Ruttar

2 thoughts on ““Ja i Mick Jagger…” – recenzja

  1. Ja tak nie uważam jakoby Marianne w tym scenariuszu miała być mocno dojrzałą kobietą. Wspomina czasy swojej młodości i swoich nieudanych przedsięwzięć…Gra bardzo emocjonalnie, bo tak to wszystko przeżywa, dlatego gra ciałem, ale wczuwając się w jej grę, widzę rzeczywiście Marianne Faithfull, która próbuje sobie ułożyć zmarnowane życie…Dla mnie te emocje i gra ciałem były potrzebne i uważam, że Magda podołała tej roli a jest rzeczywiście aktorką wszechstronną, bo jeszcze potrafi dobrze śpiewać, co kilkakrotnie podczas spektaklu udowodniła….Brawo!

    1. Mario, jest zupełnie zrozumiałe i naturalne, że inaczej ten sam przekaz odbieramy. Ja opisałem mój, tzw. “męski” punkt widzenia, natomiast treść sztuki jest bardzo kobieca i z innych relacji wiem, że kobiety odbierały ją bardzo dobrze. Poza wszystkim, na odbiór każdego dzieła artystycznego, a w szczególności spektaklu teatralnego, rzutują indywidualne, osobiste doświadczenia i przeżycia. Z góry zaznaczyłem w mojej wypowiedzi, że nie jestem zawodowym krytykiem czy znawcą teatru, a tylko zwykłym “szeregowym” widzem i moje refleksje odzwierciedlają wyłącznie mój odbiór tej sztuki. Nikogo moją wypowiedzią nie chciałem broń Boże urazić ani tym bardziej negować wysiłku wszystkich twórców tego przedstawienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pl_PLPolish
%d bloggers like this: